Wyszłam z pokoju i zauważyłam, że światło w kuchni się pali. Automatycznie zatrzymałam się. Zapewne to był Neymar, ale jak ja mu spojrzę w oczy? Wczorajszy dzień był koszmarny, moje zachowanie, to jak się upiłam.. Co się z tobą dzieje Max? Co się z tobą dzieje.. Musisz się wziąć w garść. Zaczęłam iść w kierunku światła. Ney patrzył przez okno w kuchni. Był zamyślony. Podeszłam do niego i sama nie wiem czemu, ale poczułam, że muszę się do niego przytulić. Objęłam go od tyłu i zaczęłam mówić:
-Dziękuję ci i przepraszam za wczorajszy dzień. Miałam chwilę załamania. Naprawdę z całego serca dziękuję ci za to, że mimo mojego zachowania i to jak cię wyprosiłam, że jednak postawiłeś na swoim i przyszedłeś, pomogłeś mi. Gdyby nie ty to nie wiem jakby to się skończyło- powiedziałam to ze smutkiem w głosie a oczy stały się szklane. Neymar odwrócił się i przytulił mnie mocniej.
-Nie ma za co. Po tym jak mnie wczoraj wyprosiłaś chodziłam po mieście i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Wiesz nie miałem w życiu takich sytuacji jak ta wczorajsza, ale dała mi ona dużo do myślenia. Jakie ludzie mogą mieć problemy a jak potrafią je tuszować. Chciałem jechać do domu, ale postanowiłem złagodzić sytuację i poprawić ci humor, więc pomyślałem, że pizza to dobry pomysł. Nie myślałem, że zastanę cię w takim stanie. Nie mogłem w to uwierzyć, że taka osoba jak ty potrafi zrobić coś takiego. Strasznie byłem na siebie zły, że wtedy wyszedłem i zostawiłem cię samą, ale stało się. Czasu nie cofnę. Jedynie mam nauczkę na przyszłość- powiedział to ze smutkiem na twarzy a ja zaczęłam płakać. Jak ja mogę ranić tak ludzi? Jestem do niczego.- Hej, czemu płaczesz?
-Przepraszam. Przepraszam, że sprawiłam ci tyle smutku, że obwiniasz się za to co wczoraj się wydarzyło. Proszę cię, nie bądź smutny i nie obwiniaj się, bo to wszystko moja wina- zaczęłam jeszcze bardziej płakać, a Ney mnie przytulił jeszcze mocniej. Staliśmy tak dłuższą chwilę. W końcu postanowiłam iść zapalić.- Muszę zapalić a ty jak chcesz możesz iść do domu odpocząć, odświeżyć się.
-Wolałbym zostać z tobą. Później pojadę do domu.
-W takim razie chodź to dam ci ręcznik i pójdziesz się umyć a ja przygotuję ci miejsce do spania- nie czekając na odpowiedź poszłam do pokoju wyciągnąć z kartonu ręcznik.
Neymar poszedł do łazienki a ja pościeliłam mu łóżko po czym poszłam do kuchni zrobić sobie kawy. Czekając, aż woda się zagotuje poszłam po telefon do salonu. Jak na złość rozładował się, ale telefon Neya był w kuchni na parapecie. Sprawdziłam godzinę i zobaczyłam kilka nieprzeczytanych wiadomości. Powiem mu o nich gdy wyjdzie spod prysznica. Zalałam kawę i usiadłam na krześle. Nagle niejaka Bruna zadzwoniła do Neymara. Wiem, że nie powinno się odbierać cudzych telefonów, ale chciałam powiedzieć tylko, że Brazylijczyk będzie niedługo w domu. Odebrałam i słyszałam tylko krzyki jakiejś kobiety:
-No łaskawie odebrałeś bo na SMS nie odpowiadasz! Gdzie ty się podziewasz?! Wiesz, która jest godzina?! Martwię się o ciebie! Mieliśmy iść na zakupy wczoraj, ale nawet nie poinformowałeś mnie, że ciebie nie będzie! Musiałam iść sama! Wiesz jak mnie nogi bolały?!-chciała coś jeszcze powiedzieć, ale jej nie dałam dokończyć.
-Przepraszam, ale Neymar się kąpie. Z tej strony Max. Jestem znajomą Neymara, wczoraj się źle czułam i poprosiłam go aby ze mną został. Niedługo będzie w domu. Jeszcze raz przepraszam. Przekaże mu aby zadzwonił do pani od razu jak wyjdzie z łazienki.
Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Zajebiście teraz przeze mnie będzie miał nieprzyjemną rozmowę ze swoją dziewczyną. Usłyszałam, ze Ney wychodzi z łazienki. Położyłam telefon na stole.
-Ney dzwoniła twoja dziewczyna Bruna. Była cholernie zła na ciebie, ze nie dałeś jej żadnego znaku życia i że musiała iść wczoraj na zakupy sama. Przepraszam, że odebrałam. Wiem, że nie powinnam ale chciałam powiedzieć, że jesteś cały i zdrowy i że niedługo będziesz w domu.
-Kompletnie o niej zapomniałem, ale jak poszła raz na zakupach beze mnie to korona z głowy jej nie spadła jak widać. Dziękuję ci, że pozwoliłaś mi się umyć u ciebie.
-Nie ma sprawy. Przynajmniej mogłam się w jakiś sposób choć trochę odwdzięczyć.. A teraz oddzwoń do niej, albo najlepiej jedź i wyjaśnij sobie z nią wszystko.
Upiłam łyk kawy i poszłam po papierosa. Został mi tylko jeden a o tej godzinie raczej żaden sklep nie jest otwarty. No nic później będę się tym przejmować, teraz muszę zapalić i odreagować to wszystko. Wyszłam na balkon i słyszałam jak Neymar rozmawia przez telefon. Co chwila podnosił głos. Chyba rozmawiał z tą całą Bruną. Cholernie mi głupio, wstyd za samą siebie. Po raz kolejny dałam plamę. Czy ja nie mogę zrobić choć raz coś czego nie spieprzę? Wątpię w to. Pechowa 13 zawsze musi mieć przecież pecha. Skończywszy palić poszłam naładować telefon. Postanowiłam zacząć rozpakowywanie kartonów z rzeczami do łazienki. Po jakiś 30 minutach męczarni znalazłam wagę. Postanowiłam sprawdzić ile przytyłam od ostatniego miesiąca. Pięknie przytyłam 5 kilogramów. Już schodziłam z wagi gdy Ney wszedł do łazienki.
-Już skończyłem. Trochę długo mi zeszło ale na szczęście to już koniec. I co ile ważysz?
-O wiele za dużo. Co masz na myśli mówiąc "na szczęście to już koniec"?
-Zerwałem z nią. Powinienem zrobić to już dawno temu, ale jakoś dopiero teraz dojrzałem do tej decyzji. Powiesz mi ile czy mam sam sprawdzić?
-Wiesz, że powinieneś spotkać się z nią i porozmawiać a nie przez telefon robić takie rzeczy?
-Wiem, ale w przypływie emocji jakoś tak wyszło.. To co z tą wagą?
-Możemy się umówić, że jak powiem ci ile ważę to spotkasz się z nią i porozmawiasz?
-No ok.
-W takim razie ważę 53 kilo.-skłamałam patrząc mu prosto w oczy. Przecież jak mu powiem moją prawdziwą wagę to będzie mnie zmuszał do jedzenia a tego nie chcę. Chyba nikt tego nie chce.
-Powiedzmy, że ci wierzę, ale jak na moje to brakuje ci dużo to takiej wagi. No ale nie będę na razie wnikał.
-Chciałeś się zdrzemnąć. W salonie masz pościel więc idź się przespać a po tym spotkasz się z Bruną. Ja w tym czasie dokończę rozpakowywanie.
-Masz rację. Cyba powinienem się zdrzemnąć.
Neymar poszedł do salonu a ja dokończyłam rozpakowywanie. W niecałą godzinę rozprawiłam się z łazienką. Słyszałam jak Ney chrapie dosyć głośno. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Choć na chwilę może odpocząć ode mnie. Przypomniało mi się, że spakowałam papierosy z Polski. Poszłam do pokoju i z mojej walizki wyciągnęłam niebieskie viceroye i poszłam na balkon. Dawno ich nie paliłam, ale nie ma to jak przypomnieć sobie stary dobry smak. Weszłam do salonu ale momentalnie zrobiło mi się słabo, więc wróciłam na balkon. Od razu zrobiło mi się lepiej. Usiadłam na poduszce i patrzyłam w gwiazdy. Zaczęłam analizować swoje dotychczasowe życie, to ile popełniłam błędów, ile razy zawiodłam najbliższych, ile razy ich zraniłam. Chyba na palcach u rąk mogę policzyć wszystkie dobre rzeczy jakie w moim życiu zrobiłam. Poczułam jak ktoś przykrywa mnie kocem. To był brazylijczyk.
-A ty nie śpisz?
-Obudziłem się jakąś godzinę temu. Poleżałem trochę i zacząłem cię szukać. Nigdzie w domu cię nie było więc postanowiłem sprawdzić balkon i zgadłem.
-To ja już tu tyle siedzę?- zapytałam sama siebie. Sięgnęłam po papierosa i zapaliłam.
-Wygląda na to, że tak- uśmiechnął się i poszedł do salonu po czym wrócił z telefonem- Jest 6.47 więc może jakieś śniadanie?
-Ja nie jestem głodna, ale jak ty jesteś to w lodówce powinno coś być.
-O nie. Tak się bawić nie będziemy, od wczoraj nic nie jadłaś więc czas najwyższy coś zjeść. Pójdę zrobić kanapki a ty mi pomożesz.
-Ale ja naprawdę nie jestem głodna, co najwyżej kawy się napiję..
-Kawa z kanapkami? Dobry pomysł! Chodź- wyciągnął rękę w moją stronę. Złapałam ją i poszłam za nim do kuchni.
Wyciągnęłam deskę do krojenia i chleb. Ney wyciągnął coś z lodówki a ja wstawiłam wodę na kawę. Zalałam kubki wrzątkiem a on skończył robić kanapki. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Ja zjadłam jedną kanapkę i byłam najedzona a brazylijczyk zjadł resztę. Pijąc kawę patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Postanowiłam iść zapalić ale przed tym powiedziałam do niego:
-Powinieneś iść spotkać się z tą całą Bruną czy jak jej tam.
-Wiem, ale nie chcę jej widzieć. Wolę zostać z Tobą- mówił patrząc mi w oczy.
-Neymar naprawdę było mi miło spędzić cały wczorajszy dzień z tobą, ale powinieneś iść pozałatwiać swoje sprawy, spotkać się z rodziną czy znajomymi. Ja za to mam do rozpakowania kartony a chcę to dzisiaj skończyć. Więc idź już- co miałam powiedzieć? Zostań ze mną i pomóż mi rozpakować kartony? Lepiej żeby poszedł. Dla niego i dla mnie.
-Skoro nie chcesz żebym został to pójdę- powiedział to ze smutkiem a zarazem rozbawieniem w głosie.
-Nie chodzi o to, po prostu już idź i pogadaj ze swoją dziewczyną bo mam wyrzuty sumienia i naprawdę chcę dzisiaj skończyć to pieprzone rozpakowywanie- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
-Po pierwsze to spotkać się co najwyżej z BYŁĄ dziewczyną a po drugie to nie masz za co się obwiniać i bądź spokojna- powiedział i podszedł do mnie.
-Jestem spokojna, naprawdę idź już
-Okej, ale mam nadzieję, że jutro się spotkamy?
-Być może.
-Żadne być może. Będę u ciebie o 9. Do zobaczenia- Powiedział po czym dał mi buziaka w policzek a ja odpowiedziałam mu ciche pa.
Brazylijczyk poszedł a ja poszłam na papierosa. Spaliłam i zaczęłam rozpakowywać kartony do kuchni, następnie do salonu, mojego pokoju i przedpokoju. W między czasie wypaliłam cała paczkę papierosów. Poszłam do kuchni po mój -już naładowany telefon- i okazało się, że jest po 23. Kiedy ten czas tak szybko zleciał? No nic, poszłam do łazienki i po 15 minutach położyłam się do łóżka. Sprawdziłam facebooka i odkładając telefon dostałam sms od Neya:
Mam nadzieję, że już rozprawiłaś się z tymi "pieprzonymi" kartonami. Ubierz się jutro ładnie. Dobranoc ;)
Ciekawe po co mam się jutro ładnie ubrać. Z resztą ja jutro nigdzie nie idę. Będę udawać, że nie ma mnie w domu. Odpisałam mu:
Dobranoc :)
Krótko, zwięźle i na temat. Odłożyłam telefon i poszłam spać...
*******************
A więc tak. Cieszę się, że jest tak dużo wyświetleń, ale pozostawiajcie po sobie ślad. Piszcze jakieś kropki, przecinki, serduszka, albo czy wam się podoba , co byście zmienili na moim miejscu itp. Komentarze motywują bardziej niż wyświetlenia. Jeżeli nic się nie zmieni w tej kwestii to chyba zawieszę albo usunę bloga :/
Więc pamiętajcie KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !
P.S. Zostawiajcie komentarze pod wcześniejszymi rozdziałami. Z góry dziękuję! :)