czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 2

Wyszłam z domu i szłam w stronę Camp Nou. Szłam zamyślona i poczułam jak tracę grunt pod nogami. Ocknęłam się w objęciach nieznajomego mężczyzny. W pierwszej chwili nie rozpoznałam go. Miał ubrane dresy, bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne, lecz wszędzie rozpoznam tą twarz. To był Neymar. Patrzyliśmy sobie chwilę w oczy, aż nagle się odezwał:
-Wszystko ok?- zapytał z troską na twarzy
Przez dłuższą chwilę nie odpowiedziałam bo nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje, ale postanowiłam przerwać niezręczną ciszę:
-Wszystko ok- odpowiedziałam z uśmiechem
-Jesteś strasznie blada. Może pojedziemy do lekarza?
-Nie trzeba naprawdę wszystko jest ok. Nie będę zawracać ci głowy, pójdę już do domu.
-Chyba oszalałaś myśląc, że puszczę cię samą do domu w takim stanie. Nie ma takiej opcji. Przynajmniej odprowadzę cię do domu, jeżeli nie chcesz iść do lekarza.
-Niech ci będzie- odpowiedziałam obojętnie. Co on sobie myśli? Że nie dam rady sama dojść do domu? Przecież to nie jest daleko..
Szliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, aż chłopak rozpoczął rozmowę:
-Jak się nazywasz?
-Max. A ty?- postanowiłam się z nim podroczyć
-Pytasz serio? Nie znasz mnie?- zauważyłam zdziwienie na jego twarzy
-Tak się składa, że cię nie kojarzę. Powinnam?
-Neymar, słynny napastnik FCB skromnie mówiąc- nie dałam mu dokończyć
-Wiem kim jesteś. Chciałam się z tobą tylko podroczyć- zaśmiałam się
-Ach tak? Zobaczymy- powiedział to po czym pokazał swoje białe ząbki.
Szliśmy i rozmawialiśmy i po ok 10 minutach byliśmy już koło mojego mieszkania. Wymieniliśmy się numerami telefonów. Pożegnaliśmy się i poszłam do swojego nowego domu. Byłam zmęczona całym dzisiejszym dniem, więc postanowiłm szybko pójść pod prysznic.
-Kurwa, tylko nie to- powiedziałm gdy poczułam, że zaraz zwymiotuję. Jak pomyślałam tak się stało. Zdążyłam się rozebrać i już muszeę coś zrobić. Czy ja nie będę miała choć chwili spokoju? Posprzątłam i poszłam wkońcu pod prysznic. Umyłam sie jagodowym żelem pod prysznic i po ok 15 min odpreżajacego prysznica wytarłam się dokładnie czarnym ręcznikiem. Nalałam sobie soku pomarańcziwego i położyłam się do lóżka. Już zasypiałam, gdy poczułam wibracje pod poduszką. To był sms od Neya:
 
Mam nadzieję, że coś zjadłaś i czujesz się lepiej :) Słodkich snów ;)
Przeczytawszy sms z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

----RANO----

Obudziłam się całkiem wyspana. Spojrzałam na telefon. Wskazywał godzinę 8:13 więc postanowiłam nie marnować czasu i poszłam do kuchni napić się czegoś. Ubrałm bluzę i poszłam do wcześniej wyznaczonego miejsca. Nalałam sobie mojego ulubionego soku pomarańczowego i rozpoczęłam rozpakowywanie rzeczy do kuchni. Stwierdziłam, że zrobię sobię przerwę. Otworzyłam okno i zapaliłam papierosa. Paląc myślałam o wczorajszej sytuacji.  W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć ze pomógł mi Neymar Da Silva Santos Junior. Ten sam słynny piłkarz mojego ulubionego klubu, że odprowadził mnie do domu i napisał sms na dobranoc. Skończywszy palić zauważyłam, że Neymar zbliża się do klatki od mojego bloku...
 
************************
Przepraszam, że dopiero teraz, ale dużo nauki na poprawy. Mam nadzieję, że się spodoba.
Ja uważam, że jest do dupy :/ KOMENTUJESZ- MUTYWUJESZ ! ;)

4 komentarze:

  1. Fajny, pisz szybko kolejny. Powodzenia na poprawach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byc moze uda mi sie w weekend wrzucic kolejny rozdzial i dziekuje :*

      Usuń
  2. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham, Kocham i jeszcze raz kocham ;) <3 zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń